Album wypracowany na piątkę zapuścił korzenie w moim odtwarzaczu. Momentami jest dosyć mocno/ciężko, ale wyczuwam trybut dla rocka: Artur Rojek z Myslovitz we [Wdech/Wydech] + czuję Kult w ... [A dom niewoli zniszcz i spal].
Raz jest mocniej, raz lżej, ale cały czas bardzo klasycznie czy może swojsko. Jak topienie Marzanny w rodzinnym gronie. Trzymasz ją pod taflą wody, krzyczysz TOŃ, ale dajesz złapać oddech. I zawodzicie przy tych figlach „oj, dana, dana”.